sobota, 14 lutego 2015
Od Emmy Cd. Kelly
- To co usłyszałaś. - Odgryzłam się, lekko zaciskając pięści. Dziewczyna rzuciła się na mnie. Odskoczyłam odruchowo w bok. W sumie moje ciało robiło to za mnie. Kilka razy było blisko.
- Hej! - Zawołał nagle ktoś, wchodząc między naszą dwójkę. Dopiero po chwil;i rozpoznałam białowłosą dziewczynę. Patrzyła na nas, marszcząc brwi. Obok niej stał wilk, warcząc cicho. - Głuche jesteście? Jak macie się bić, to na arenie. - Powiedziała chłodno, przenosząc wzrok na stojącą kawałek dalej dziewczynę. Znowu popatrzyła na nas i odeszła.
- Kto to był? - Spytałam, patrząc za nią. Kelly wykorzystała to i mocno uderzyła mnie w ramię, po czym odeszła.
- Ała. - Mruknęłam, rozcierając bolące miejsce.
- Nie wchodź mi więcej w drogę. - Usłyszałam na odchodnym i zostałam sama.Położyłam się na jednej z ławek i zapatrzyłam w niebo.
- Hej! - Usłyszałam Melisę i odwróciłam się. Szła uśmiechnięta, razem z resztą domku Hermesa. Po chwili pojawiły się też inne domki.
- Hej. - Odpowiedziałam, siadając prosto.
- Uuu... Niezły siniak. - Powiedziała dziewczyna, siadając koło mnie i wskazując palcem na fioletowe miejsce.
- Dzięki.
- Ktoś ci przywalił? - Spytał jakiś chłopak, siadając po mojej drugiej stronie. - Zakład, że ktoś od Aresa.
- Nie wcinaj się Trav. - Odcięła się Melisa, pokazując chłopakowi język. Zaczęli się przekomarzać a ja przysłuchiwałam się temu z uśmiechem. Jako ostatni przyszedł domek Apolla i Aresa.
- Kim jest ta dziewczyna? - Spytałam, wskazując na białowłosą, idącą razem z dziećmi boga sztuki.
- To? Diana. W sumie to tylko tyle wiemy. - Travis wzruszył ramionami. - Rzadko się pokazuje, ale wygląda tak samo jak dziesięć lat temu. Trochę to straszne. - Driady zaczęły rozkładać jedzenie. Nałożyłam coś na talerz, po czym wszyscy ruszyliśmy do ogniska. W momencie, kiedy wrzucałam frytki do ogniska (co za marnotrawstwo. Jedzcie spalone frytki bogowie), coś pojawiło się nad moją głową. Kiedy na to spojrzałam, zauważyłam tylko zarys łuku oraz pergaminu z piórem. Gdzieś za mną rozbił się talerz. Rozejrzałam się dookoła, zdezorientowana.
- Co się...?
- Zostałaś uznana - wyjaśnił Chejron, zbliżając się powoli. - Emmo, córko Apolla.
- Co? - Spytałam jak głupia.
- Wiemy już, kto jest twoim boskim rodzicem. - Wyjaśnił szeptem jakiś chłopak obok mnie.
- Yhym. - Spojrzałam na stolik, gdzie siedział domek Apolla. Uśmiechali się wesoło, przywołując mnie do siebie. Ruszyłam do nich, nadal trzymając talerz w ręce. Obejrzałam się za siebie, patrząc na Melisę. To ona stłukła talerz. Popatrzyła na mnie i pokazała uniesiony kciuk. Sytuacja wróciła do normy. Kiedy usiadłam na ławce, za mną pojawił się Chejron.
- Sammy. Zajmiesz się nią. - Polecił jakiemuś wysokiemu blondynowi o niebieskich oczach, po czy odszedł
- Witaj w rodzinie mała. - Dziewczyna siedząca obok uścisnęła mnie mocno. Jej ciemnobrązowe loki łaskotały mnie w twarz. - Jestem grupową domku, Lisa. To jest Sammy, Ellie, Max... - Zaczęła po kolei przedstawiać wszystkich. Większość z nich była starsza. Był tylko jeden chłopak w moim wieku. Diana gdzieś zniknęła. Po obiedzie były zapasy. Z domkiem Aresa. Mam przekichane...
<Kelly?>
czwartek, 5 lutego 2015
Od Kelly Cd Emma
- O co chodziło ci z tym "zobaczymy czy nr. 5 cię przyjmie"?
Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo.
- Och, to nic takiego - odparła beznamiętnym tonem. - Jeśli jesteś taka jak my to się wpasujesz.
Taka jak my? O czym ona gada?
- Ale jestem córką Aresa, tak? - to wszystko zdawało się coraz dziwniejsze.
Clarisse westchnęła.
- Tak, ale to czy masz jego cechy to rzecz ważna.
- Masz na myśli o tym, że mam dręczyć słabszych, przeciwstawiać się w ogóle? - uśmiechnęłam się promiennie. - To mi się podoba.
Dziewczyna także się uśmiechnęła.
- Myślę, że cię polubią - stwierdziła i nagle zatrzymała się w pół kroku.
- Co się stało? - spytałam z lekkim niepokojem.
- Nie oprowadzili cię jeszcze po obozie, mam rację?
Potrząsnęłam głową.
- Nie.
- To chodź - pociągnęła mnie w druga stronę i zaczęła oprowadzać wszystko opisując (ale niebyt szczegółowo za co byłam jej wdzięczna). Na sam koniec pojawiłyśmy się przy ognisku.
- Każdy domek ma swój stolik - powiedziała. - Zawsze przed kolacją wrzucamy do ogniska ofiary z jedzenia.
Kiwnęłam głową na znak , że rozumiem. Clarisse podała mi puszkę coli (chyba ja wyczarowała). Wzięłam długi łyk i w końcu nawilżyłam osuszone gardło. Odwróciłyśmy się i wtedy wpadła na mnie taka dziewczyna, a ja zostałam oblana colą.
- Odbiło ci?! - wydarłam się z nią. - Uważaj jak łazisz miernoto.
Pchnęłam ją w tył. Ta straciła równowagę i upadła na ziemię. Zaczęłam odchodzić z Clarisse, ale tamta coś do mnie wrzasnęła.
<Emma?>
niedziela, 1 lutego 2015
Od Melisy Cd. Kelly
- Za to wszystko rządam nowego sztyletu Chejronie. - Mruknęłam do centaura, tak by tylko on usłyszał i uśmiechnęłam się.
- Clarisse. Ona jeszcze nic nie wie. - Wyjaśniłam dziewczynie od Aresa i podeszłam do sofy. - Ta sama bajka trzeci raz w ciągu dnia - westchnęłam, siadając na sofie naprzeciwko Kelly. - Nie masz jednego z rodziców prawda?- Spytałam , patrząc jej w oczy.
- Co sié wszyscy na to uparliście?- Odpowiedziała, lekko zdenerwowana.
- Każdego z bas zostawiono w dzieciństwie. Część z nas wychowała się bez ojca, a część bez matki.
- Czemu?
- Daj mi dokończyć. Musieli nas opuścić, bo byli niezgodnie z prawem na ziemi. Nie przerywaj. Zaraz ci się wszystko wyjaśni. - Powiedziałam, widząc, że Kelly chce mi przerwać. - Niezgodnie z boskim prawem. Znasz mity greckie co nie? No. To wiesz pewnie, że czasem bogowie schodzili na ziemię by... - Zawahałam się.
- Pocharcować. - Wydusiła Clarisse, nie kryjąc uśmiechu.
- Dokładnie. Z śmiertelniczkami. Owocem takiego... Ekhem... związku byli herosi. To zdarza się również teraz. - Skończyłam, czekając na reakcję dziewczyny. Chyba powoli łączyła części w całość.
- Czyli... Jestem herosem? - Spytała niepewnie.
- Dokładniej córką Aresa. - Clarisse wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Ej. Właśnie. Co z tą dwójką nowych?
- Max jest od Ateny a Emma... Jeszcze nie wiemy. - Odpowiedział Ethan, bawiąc się obrusem. Nastała niezręczna cisza.
- Clarisse. Zajmij się proszę Kelly. - Powiedział centaur, wychodząc na ganek.
- Nie wydaje wam się dzisiaj jakiś... Dziwny?- Spytałam szeptem, patrząc na drzwi. Oboje skinęli głowami. Kelly tylko wzruszyła ramionami, opuszczając nogi na ziemię.
- Chodź. Zobaczymy czy 5. cię przyjmie. - Clarisse chwyciła nową za ramię i prawie wywlokła ją z Wielkiego Domu. Zostaliśmy we dwójkę.
- Co nam właśnie mija?- Spytałam, kierując się do drzwi.
- Mitologia Grecja. Naprawdę jeszcze nie pamiętasz? - Zdziwił się Ethan, nadal siedząc na ziemi.
- Wstawałam w nocy dwa razy, bo Chejron mnie wzywał do nowych. Spałam może cztery godziny. Nie. Nie pamiętam. - Odpowiedziałam trochę ostro, po czym wyszłam na zewnątrz w stronę domku. Nie było sensu iść na dwadzieścia minut na zajęcia. Oczywiście w środku nie było nikogo. Położyłam się na łóżku i prawie zasnęłam, kiedy do środka ktoś wszedł.
- Hej. Czemu cię nie było?- Spytał Travis, pochylając się nade mną.
- Spieprzaj. - Mruknęłam, zawijając się w burrito. - Nie spałam dzisiaj prawie.
- Zaraz obiad. Rusz się klusko. - Chłopak dźgnął mnie w ramię. - Reszta czeka na dworze. - Mrucząc pod nosem, wstałam i ruszyłam za "braciezkiem".
<Kelly? Jak tan?>