- Co powiedziałaś...? - Spytała lodowatym głosem dziewczyna, odwracając się powoli. Starsza tylko zaplotła ręce na piersi, uśmiechając się wrednie. Zerwałam się na nogi, cały czas patrząc na Kelly.
- To co usłyszałaś. - Odgryzłam się, lekko zaciskając pięści. Dziewczyna rzuciła się na mnie. Odskoczyłam odruchowo w bok. W sumie moje ciało robiło to za mnie. Kilka razy było blisko.
- Hej! - Zawołał nagle ktoś, wchodząc między naszą dwójkę. Dopiero po chwil;i rozpoznałam białowłosą dziewczynę. Patrzyła na nas, marszcząc brwi. Obok niej stał wilk, warcząc cicho. - Głuche jesteście? Jak macie się bić, to na arenie. - Powiedziała chłodno, przenosząc wzrok na stojącą kawałek dalej dziewczynę. Znowu popatrzyła na nas i odeszła.
- Kto to był? - Spytałam, patrząc za nią. Kelly wykorzystała to i mocno uderzyła mnie w ramię, po czym odeszła.
- Ała. - Mruknęłam, rozcierając bolące miejsce.
- Nie wchodź mi więcej w drogę. - Usłyszałam na odchodnym i zostałam sama.Położyłam się na jednej z ławek i zapatrzyłam w niebo.
- Hej! - Usłyszałam Melisę i odwróciłam się. Szła uśmiechnięta, razem z resztą domku Hermesa. Po chwili pojawiły się też inne domki.
- Hej. - Odpowiedziałam, siadając prosto.
- Uuu... Niezły siniak. - Powiedziała dziewczyna, siadając koło mnie i wskazując palcem na fioletowe miejsce.
- Dzięki.
- Ktoś ci przywalił? - Spytał jakiś chłopak, siadając po mojej drugiej stronie. - Zakład, że ktoś od Aresa.
- Nie wcinaj się Trav. - Odcięła się Melisa, pokazując chłopakowi język. Zaczęli się przekomarzać a ja przysłuchiwałam się temu z uśmiechem. Jako ostatni przyszedł domek Apolla i Aresa.
- Kim jest ta dziewczyna? - Spytałam, wskazując na białowłosą, idącą razem z dziećmi boga sztuki.
- To? Diana. W sumie to tylko tyle wiemy. - Travis wzruszył ramionami. - Rzadko się pokazuje, ale wygląda tak samo jak dziesięć lat temu. Trochę to straszne. - Driady zaczęły rozkładać jedzenie. Nałożyłam coś na talerz, po czym wszyscy ruszyliśmy do ogniska. W momencie, kiedy wrzucałam frytki do ogniska (co za marnotrawstwo. Jedzcie spalone frytki bogowie), coś pojawiło się nad moją głową. Kiedy na to spojrzałam, zauważyłam tylko zarys łuku oraz pergaminu z piórem. Gdzieś za mną rozbił się talerz. Rozejrzałam się dookoła, zdezorientowana.
- Co się...?
- Zostałaś uznana - wyjaśnił Chejron, zbliżając się powoli. - Emmo, córko Apolla.
- Co? - Spytałam jak głupia.
- Wiemy już, kto jest twoim boskim rodzicem. - Wyjaśnił szeptem jakiś chłopak obok mnie.
- Yhym. - Spojrzałam na stolik, gdzie siedział domek Apolla. Uśmiechali się wesoło, przywołując mnie do siebie. Ruszyłam do nich, nadal trzymając talerz w ręce. Obejrzałam się za siebie, patrząc na Melisę. To ona stłukła talerz. Popatrzyła na mnie i pokazała uniesiony kciuk. Sytuacja wróciła do normy. Kiedy usiadłam na ławce, za mną pojawił się Chejron.
- Sammy. Zajmiesz się nią. - Polecił jakiemuś wysokiemu blondynowi o niebieskich oczach, po czy odszedł
- Witaj w rodzinie mała. - Dziewczyna siedząca obok uścisnęła mnie mocno. Jej ciemnobrązowe loki łaskotały mnie w twarz. - Jestem grupową domku, Lisa. To jest Sammy, Ellie, Max... - Zaczęła po kolei przedstawiać wszystkich. Większość z nich była starsza. Był tylko jeden chłopak w moim wieku. Diana gdzieś zniknęła. Po obiedzie były zapasy. Z domkiem Aresa. Mam przekichane...
<Kelly?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz