poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Od Ethana Cd Emma

Pomyślałem przez chwilę.
- Jasne - powiedziałem w końcu. - I jeśli to ci w czymś pomoże to ostatnim razem widziałem ją jak wychodziłam z Wielkiego Domu. Może tam poszukamy?
Emma potrząsnęła głową. Była widocznie zmartwiona.
- Coś się stało? - spytałem. - Czy chodzi o Kelly?
Dziewczyna zamrugała kilka razy.
- Skąd wiesz? - odparła i natychmiast się poprawiła. - Jasne, że nie!
Uśmiechnąłem się.
- Jak znajdziemy Melisę, to poradzę ci jak się z nią zaprzyjaźnić - gdy już miała zaprotestować, chwyciłem ją za nadgarstek i pociągnąłem za sobą.

***
Szukanie Melisy przysporzyło nam wielu kłopotów. W pewnym momencie zorientowałem się, że Jesteśmy poza granicą Obozu (ciekawe było to, że nic nas nie zaatakowało) i prawie znaleźliśmy się w Meksyku (może przesadzam, ale fajnie by było znaleźć się w Meksyku). Ale do sedna. Znaleźliśmy ją ukrywającą się w najgłębszej części lasu. Wyglądała na przygnębioną. A może mi tylko się tak zdawało. Chociaż jeśli człowiek ucieka od przyjaciół by poczuć się jak jakiś bezdomny leśniczy, to chyba oznaka przygnębienia, prawda?
- Melisa? - spytałem.
Dziewczyna drgnęła i odwróciła się w naszą stronę. 
- Tak?
- Emma chciała z tobą pogadać - odparłem i odszedłem na taką odległość by im nie przeszkadzać.

<Emma? Melisa?>

sobota, 21 marca 2015

Od Emmy Cd. Kelly

Odskoczyłam, gdy tylko zabrzmiał sygnał trenera.Kelly jednak skręciła ciało tak, że złapała mnie w uścisk. Po chwili leżałam powalona na piasku.
- Argh... - jęknęłam, chwytając się za plecy w okolicach krzyża.
- No. Dalej. Wstawaj zdechlaku - Kelly trąciła mnie lekko czubkiem buta. Chwyciłam ją za kostkę, podciągając do góry. Kiedy upadła, poderwałam się , odskakując od niej. Podniosła się powoli, patrząc na mnie zdziwiona.
- No proszę... Jednak coś umiesz - uniosła jedną brew.
- Niewiele - odparłam, uginając lekko nogi. Znowu się na mnie rzuciła. Ja odskakiwałam, umykłam i robiłam wszystko, byle mnie nie złapała.
- Przestań uciekać! To nudne - mruknęła, stając w miejscu.
- Zmiana! - Zawołał trener i wyznaczył na nowe pary. Tym razem trafiłam na kogoś ode mnie. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam Sammiego, idącego powoli w moją stronę.
- Siemasz mała. Umiesz ty coś? - Spytał z zadziornym uśmiechem.
- Nic a nic - westchnęłam.
- Jedynie uciekać - zaśmiał się, po czym zaczął mi pokazywać parę ruchów. Kiedy zajęcia się skończyły, byłam cała od kurzu a piasek miałam dosłownie wszędzie. Miałam jeszcze całkiem długą pogadankę z trenerem, więc z Areny wyszłam jako ostatnia. Truchtem ruszyłam na zajęcia ze sztucznych ogni. Były razem z domkiem Hermesa, więc miałam nadzieję, że spotkam Melisę. Kiedy jednak weszłam, nigdzie jej nie zobaczyłam. Rozejrzałam się jeszcze raz, kiedy podszedł do mnie jakiś chłopak ode mnie z domku i zaciągnął do grupy. Po zajęciach (udało mi się nic nie wybuchnąć), zaczęłam wypytywać innyvh,  czy nie widzieli dziewczyny. Nic. Jakby przepadła w pustkę. Nagle wpadłam na Ethana.
- Ym... Hej. Nie widziałeś nigdzie Melisy? Nigdzie nie mogę jej znaleźć. Nie widział jej też nikt z domku.
- Nie,  nie widziałem. Ale to dziwne. Zazwyczaj kręci się po obozie i trudno jej nie zauważyć - zastanowił się chłopak.
- Pomożesz mi jej poszukać? - Spytałam,  bawiąc się nerwowo końcówkami włosów.
<Ethan?>

niedziela, 15 marca 2015

Od Kelly Cd Emma

Po incydencie z tamtą dziewczyną z razem z Clarisse w spokoju udałyśmy się do domku Aresa. Na początku nie było wesoło. Nie czułam się swobodnie, ale nadrabiałam to miną, posturą i starałam się wyglądać bardzo majestatycznie. Chyba mi wyszło, ponieważ moi bracia i siostry (mam ich tak teraz nazywać, prawda?) nie wyrażali większego sprzeciwu na moją obecność. W sumie to niektórzy patrzyli na mnie tak jakoś... dziwnie... Pewnie słyszeli o tym, że zabiłam mantikorę. Albo zawsze tak się gapili. Kiedy indziej o tym pomyślę.
- Czyli zabiłaś tę mantikorę, tak? - spytaj jakiś chłopak. Chyba miał na imię Andrew.
Skinęłam głową. Miałam ich okłamywać? Niech mnie podziwiają!
- Owszem. Mieczem mojego przyjaciela.
Spojrzałam na Clarisse. Wyglądała na zamyśloną.
- Musimy znaleźć ci broń - powiedziała w końcu. - Ale dopiero po obiedzie. Chodźcie!
Pociągnęła mnie za rękę i wszyscy wyszliśmy z domku, kierując się w stronę pawilonu jadalnego. Jak powiedziała mi Rosalie, każdy musi oddać ofiarę. Zaczynało się to wszystko od domku Zeusa i ciągnęło do tego ostatniego. W którymś momencie zobaczyłam dziewczynę z którą się pobiłam. Nad jej głową rozbrysł znak łuku z pergaminem i piórem. Usłyszałam trzask talerza.
- Zostałaś uznana - gdzieś tam rozbrzmiał głos Chejrona. - Emmo, córko Apolla.
- Przynajmniej nie jest z nami - mruknęłam do Clarisse.
- Wiesz, że mamy za chwilę zapasy z domkiem Apollina? - spytała szczerząc się diabolicznie.
- I to rozumiem - odwzajemniłam uśmiech.
Gdy skończyliśmy jeść mieliśmy chwilę czasu na odpoczynek następnie udaliśmy się na lekcję zapasów. Instruktor dobrał nas w pary. Wiecie z kim byłam...?
- Żądam zamiany - powiedziała Emma. - Nie chcę z nią walczyć - wskazała na mnie.
Instruktor przesunął po mnie swoim leniwym wzrokiem, po czym wzruszył ramionami i odszedł. Wyszczerzyłam się do niej.
- Nie będzie tak źle - powiedziałam. - Nic się nie stanie.
W odpowiedzi dziewczyna prychnęła. Gdy tylko rozbrzmiał sygnał rzuciłam się na nią.

<Emma?>

sobota, 14 lutego 2015

Od Emmy Cd. Kelly

- Co powiedziałaś...? - Spytała lodowatym głosem dziewczyna, odwracając się powoli. Starsza tylko zaplotła ręce na piersi, uśmiechając się wrednie. Zerwałam się na nogi, cały czas patrząc na Kelly.
- To co usłyszałaś. - Odgryzłam się, lekko zaciskając pięści. Dziewczyna rzuciła się na mnie. Odskoczyłam odruchowo w bok. W sumie moje ciało robiło to za mnie. Kilka razy było blisko.
- Hej! - Zawołał nagle ktoś, wchodząc między naszą dwójkę. Dopiero po chwil;i rozpoznałam białowłosą dziewczynę. Patrzyła na nas, marszcząc brwi. Obok niej stał wilk, warcząc cicho. - Głuche jesteście? Jak macie się bić, to na arenie. - Powiedziała chłodno, przenosząc wzrok na stojącą kawałek dalej dziewczynę. Znowu popatrzyła na nas i odeszła.
- Kto to był? - Spytałam, patrząc za nią. Kelly wykorzystała to i mocno uderzyła mnie w ramię, po czym odeszła.
- Ała. - Mruknęłam, rozcierając bolące miejsce.
- Nie wchodź mi więcej w drogę. - Usłyszałam na odchodnym i zostałam sama.Położyłam się na jednej z ławek i zapatrzyłam w niebo.
- Hej! - Usłyszałam Melisę i odwróciłam się. Szła uśmiechnięta, razem z resztą domku Hermesa. Po chwili pojawiły się też inne domki.
- Hej. - Odpowiedziałam, siadając prosto.
- Uuu... Niezły siniak. - Powiedziała dziewczyna, siadając koło mnie i wskazując palcem na fioletowe miejsce.
- Dzięki.
- Ktoś ci przywalił? - Spytał jakiś chłopak, siadając po mojej drugiej stronie. - Zakład, że ktoś od Aresa.
- Nie wcinaj się Trav. - Odcięła się Melisa, pokazując chłopakowi język. Zaczęli się przekomarzać a ja przysłuchiwałam się temu z uśmiechem. Jako ostatni przyszedł domek Apolla i Aresa.
- Kim jest ta dziewczyna? - Spytałam, wskazując na białowłosą, idącą razem z dziećmi boga sztuki.
- To? Diana. W sumie to tylko tyle wiemy. - Travis wzruszył ramionami. - Rzadko się pokazuje, ale wygląda tak samo jak dziesięć lat temu. Trochę to straszne. - Driady zaczęły rozkładać jedzenie. Nałożyłam coś na talerz, po czym wszyscy ruszyliśmy do ogniska. W momencie, kiedy wrzucałam frytki do ogniska (co za marnotrawstwo. Jedzcie spalone frytki bogowie), coś pojawiło się nad moją głową. Kiedy na to spojrzałam, zauważyłam tylko zarys łuku oraz pergaminu z piórem. Gdzieś za mną rozbił się talerz. Rozejrzałam się dookoła, zdezorientowana.
- Co się...?
- Zostałaś uznana - wyjaśnił Chejron, zbliżając się powoli. - Emmo, córko Apolla.
- Co? - Spytałam jak głupia.
- Wiemy już, kto jest twoim boskim rodzicem. - Wyjaśnił szeptem jakiś chłopak obok mnie.
- Yhym. - Spojrzałam na stolik, gdzie siedział domek Apolla. Uśmiechali się wesoło, przywołując mnie do siebie. Ruszyłam do nich, nadal trzymając talerz w ręce. Obejrzałam się za siebie, patrząc na Melisę. To ona stłukła talerz. Popatrzyła na mnie i pokazała uniesiony kciuk. Sytuacja wróciła do normy. Kiedy usiadłam na ławce, za mną pojawił się Chejron.
- Sammy. Zajmiesz się nią. - Polecił jakiemuś wysokiemu blondynowi o niebieskich oczach, po czy odszedł
- Witaj w rodzinie mała. - Dziewczyna siedząca obok uścisnęła mnie mocno. Jej ciemnobrązowe loki łaskotały mnie w twarz. - Jestem grupową domku, Lisa. To jest Sammy, Ellie, Max... - Zaczęła po kolei przedstawiać wszystkich. Większość z nich była starsza. Był tylko jeden chłopak w moim wieku. Diana gdzieś zniknęła.  Po obiedzie były zapasy. Z domkiem Aresa. Mam przekichane...
<Kelly?>

czwartek, 5 lutego 2015

Od Kelly Cd Emma

Szłyśmy z Clarisse przed siebie bez słowa, kiedy w końcu zagadnęłam.
- O co chodziło ci z tym "zobaczymy czy nr. 5 cię przyjmie"?
Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo.
- Och, to nic takiego - odparła beznamiętnym tonem. - Jeśli jesteś taka jak my to się wpasujesz.
Taka jak my? O czym ona gada?
- Ale jestem córką Aresa, tak? - to wszystko zdawało się coraz dziwniejsze.
Clarisse westchnęła.
- Tak, ale to czy masz jego cechy to rzecz ważna.
- Masz na myśli o tym, że mam dręczyć słabszych, przeciwstawiać się w ogóle? - uśmiechnęłam się promiennie. - To mi się podoba.
Dziewczyna także się uśmiechnęła.
- Myślę, że cię polubią - stwierdziła i nagle zatrzymała się w pół kroku.
- Co się stało? - spytałam z lekkim niepokojem.
- Nie oprowadzili cię jeszcze po obozie, mam rację?
Potrząsnęłam głową.
- Nie.
- To chodź - pociągnęła mnie w druga stronę i zaczęła oprowadzać wszystko opisując (ale niebyt szczegółowo za co byłam jej wdzięczna). Na sam koniec pojawiłyśmy się przy ognisku.
- Każdy domek ma swój stolik - powiedziała. - Zawsze przed kolacją wrzucamy do ogniska ofiary z jedzenia.
Kiwnęłam głową na znak , że rozumiem. Clarisse podała mi puszkę coli (chyba ja wyczarowała). Wzięłam długi łyk i w końcu nawilżyłam osuszone gardło. Odwróciłyśmy się i wtedy wpadła na mnie taka dziewczyna, a ja zostałam oblana colą.
- Odbiło ci?! - wydarłam się z nią. - Uważaj jak łazisz miernoto.
Pchnęłam ją w tył. Ta straciła równowagę i upadła na ziemię. Zaczęłam odchodzić z Clarisse, ale tamta coś do mnie wrzasnęła.

<Emma?>

niedziela, 1 lutego 2015

Od Melisy Cd. Kelly

- Za to wszystko rządam nowego sztyletu Chejronie. - Mruknęłam do centaura,  tak by tylko on usłyszał i uśmiechnęłam się.
- Clarisse. Ona jeszcze nic nie wie. - Wyjaśniłam dziewczynie od Aresa i podeszłam do sofy. - Ta sama bajka trzeci raz w ciągu dnia - westchnęłam,  siadając na sofie naprzeciwko Kelly. - Nie masz jednego z rodziców prawda?- Spytałam , patrząc jej w oczy.
- Co sié wszyscy na to uparliście?- Odpowiedziała,  lekko zdenerwowana.
- Każdego z bas zostawiono w dzieciństwie. Część z nas wychowała się bez ojca,  a część bez matki.
- Czemu?
- Daj mi dokończyć. Musieli nas opuścić,  bo byli niezgodnie z prawem na ziemi. Nie przerywaj. Zaraz ci się wszystko wyjaśni. - Powiedziałam,  widząc,  że Kelly chce mi przerwać. - Niezgodnie z boskim prawem. Znasz mity greckie co nie? No. To wiesz pewnie,  że czasem bogowie schodzili na ziemię by... - Zawahałam się.
- Pocharcować. - Wydusiła Clarisse,  nie kryjąc uśmiechu.
- Dokładnie. Z śmiertelniczkami. Owocem takiego...  Ekhem...  związku byli herosi. To zdarza się również teraz. - Skończyłam,  czekając na reakcję dziewczyny. Chyba powoli łączyła części w całość.
- Czyli...  Jestem herosem? - Spytała niepewnie.
- Dokładniej córką Aresa. - Clarisse wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Ej. Właśnie. Co z tą dwójką nowych?
- Max jest od Ateny a Emma... Jeszcze nie wiemy. - Odpowiedział Ethan,  bawiąc się obrusem. Nastała niezręczna cisza.
- Clarisse. Zajmij się proszę Kelly. - Powiedział centaur,  wychodząc na ganek.
- Nie wydaje wam się dzisiaj jakiś...  Dziwny?- Spytałam szeptem,  patrząc na drzwi. Oboje skinęli głowami. Kelly tylko wzruszyła ramionami,  opuszczając nogi na ziemię.
- Chodź. Zobaczymy czy 5. cię przyjmie. - Clarisse chwyciła nową za ramię i prawie wywlokła ją z Wielkiego Domu. Zostaliśmy we dwójkę.
- Co nam właśnie mija?- Spytałam,  kierując się do drzwi.
- Mitologia Grecja. Naprawdę jeszcze nie pamiętasz? - Zdziwił się Ethan, nadal siedząc na ziemi.
- Wstawałam w nocy dwa razy,  bo Chejron mnie wzywał do nowych. Spałam może cztery godziny. Nie. Nie pamiętam. - Odpowiedziałam trochę ostro,  po czym wyszłam na zewnątrz w stronę domku. Nie było sensu iść na dwadzieścia minut na zajęcia. Oczywiście w środku nie było nikogo. Położyłam się na łóżku i prawie zasnęłam,  kiedy do środka ktoś wszedł.
- Hej. Czemu cię nie było?- Spytał Travis,  pochylając się nade mną.
- Spieprzaj. - Mruknęłam,  zawijając się w burrito. - Nie spałam dzisiaj prawie.
- Zaraz obiad. Rusz się klusko. - Chłopak dźgnął mnie w ramię. - Reszta czeka na dworze. - Mrucząc pod nosem,  wstałam i ruszyłam za "braciezkiem".
<Kelly? Jak tan?>

sobota, 31 stycznia 2015

Od Kelly Cd Melisa

Zatracałam się w ciemności coraz bardziej i bardziej.
- Zostaniesz tu na zawsze - powiedział jakiś głos.
- Już się stąd nie wydostaniesz - zamruczał inny.
Głosy dobiegało ze wszystkich stron w ciemności.
- Nigdy nas nie opuścisz...!!!! - zawyły przeciągle.
Wtedy otworzyłam oczy i usiadłam. Ten nagły ruch przypłaciłam bólem głowy i potwornymi mdłościami. Chwyciłam się za głowę i gdy prawie zwymiotowałam zobaczyłam siedzącego na podłodze Ethana. Wyglądał na zmartwionego.
- Hej - przywitałam się z nim przełykając pawia. Wtedy zauważyłam, że oprócz nas jest tu ktoś jeszcze. Jakaś dziewczyna.
- Cześć Kels - odparł i uśmiechnął się przelotnie. - Kelly to jest Melisa - wskazał na dziewczynę.
- Witaj - pomachała mi. - Fajnie cię w końcu poznać. Ethan martwił się o ciebie - mrugnęła porozumiewawczo.
Nastała chwila ciszy. Wtedy Ethan jakby sobie coś przypomniał.
- Biegnij po Chejrona - nakazał Melisie.
Dziewczyna kiwnęła głowa i wybiegła.
- W końcu się obudziłaś - powiedział chłopak przerywając ciszę, która nastała ponownie. - Naprawdę się o ciebie martwiłem.
Zaskoczyły mnie te słowa. Nikt nigdy się o mnie ni martwił. Nawet mama.
- Nie znasz swojego ojca, prawda? - spytał zmieniając temat.
Opowiadałam mu już kiedyś, że mam tylko matkę. No i przybranego ojca. I przybrane rodzeństwo. Potrząsnęłam głową.
- Nigdy go nie spotkałam, a matka nie chciała o nim opowiadać - odparłam. - Zawsze jak o niego pytałam to krzyczała po mnie. Jedyną osobą, która coś mi o nim powiedziała był Eric. Mój ojczym. To on tak naprawdę się mną zajmował. Kochałam go jak własnego ojca. Ale nim nie był.
- Być może cię rozumiem - Ethan uśmiechnął się lekko. - Ja miałem trochę inaczej, ale...
- Mówiłam żebyś tu nie przychodziła Clarisse! - krzyknęła Melisa.
- Później ci opowiem - obiecał chłopak i odwrócił się.
Spojrzałam na wejście. Stała tam Melisa, lepiej zbudowana od niej dziewczyna, którą nazwała Clarisse i... centaur. Tak. Centaur we własnej osobie.
- Dobrze się obudziłaś - powiedział i uśmiechnął się, ale na jego twarzy malowała się troska. - Martwiliśmy się o ciebie.
Dziewczyna imieniem Clarisse podeszła bliżej i zaczęła mnie uważnie obserwować.
- Hm - mruknęła i podniosła wzrok na moją twarz. Na jej odmalowało się coś pomiędzy zdumieniem, gniewem i czymś jeszcze.
Podobne emocje były na twarzach reszty - ale bez uczucia gniewu.
- Co? - spytałam i spojrzałam nad siebie. Zauważyłam tylko jakiś rozmazujący się obraz.
- Zostałaś uznana - wymamrotał Ethan.
- Hę? - nie rozumiałam o co chodzi.
- Witaj w Obozie Herosów, siostro - powiedziała Clarisse. - Trzymaj kciuki by domek numer 5 cię przyjął.
Rzuciłam zdezorientowane i równocześnie pytające spojrzenie na Melisę by mi to wytłumaczyła.

<Melisa?>

środa, 28 stycznia 2015

Od Melisy Cd. Ethana

- Ethan!- Satyr zerwał się na nogi (?) i pobiegł za chłopakiem.
- Zostańcie tutaj. - Poleciłam nowym półbogom, po czym również zaczęłam biec.
- Ethan!- Zawołałam,  mijając jakieś dziewczyny. Chyba od Aresa. Po chwili dogoniłam Jacka,  oddychając szybko. Satyr przyśpieszył,  równając się z Ethanem. Nagle zatrzymali się oboje. Wpadłam na syna Ateny,  przewracając go.
- Odwaliło ci?!- Wydarłam się na niego,  wstając na nogi.
- A może to wam coś się w głowach poprzestawiało?- Spytał, również wstając. - Przyjaciele umierają,  praktycznie na naszych rękach. Skąd wiesz,  czy nie będziesz następna? Albo...
- Spisałeś Kelly na straty. - Przerwałam mu chłodno. - Życie to twój dar. Masz go szanować. - Dźgnęłam go w pierś. - Nie możesz tak mówić jasne?- Burknął coś w odpowiedzi. - Już skończ być na wszystkich wielce obrażony i chodź zobaczyć co z Kelly. - Westchnęłam,  ściągając okulary,  które pękły przy upadku. - Fajnie. -Mruknłęam,  chowając je do kieszeni.
- Widzisz coś?- Zdziwił się satyr, dreptając koło nas.
- Tak. To zerówki. Miałam wadę parę lat temu,  ale wyleczyła się. Noszę je z przyzwyczajenia. - Resztę drogi przemilczeliśmy. Na werandzie Wielkiego Domu stał Chejron,  śledząc nas wzrokiem. Ethan od razu do niego pobiegł. Zaczęli rozmawiać, a  chłopak znikł w środku.
- Chyba wszystko okej. - Stwiedziłam, wspinając się po schodach.
- Opowiecie mi na ognisku. - Satyr klepnął mnie w plecy i odbiegł.
- Dzięki za wsparcie. - Mruknłęam,  pukając do drzwi. Weszłam do środka. Chłopak kucał przez sofą, trzymając dziewczynę za rękę.
- Jak z nią? - Spytałam,  siadając w fotelu.
- Dobrze. Chejron powiedział,  że powinna niedługo się obudzić. - Odpowiedział,  nie odrywając wzroku od podłogi.
- To świetnie!- Klasnęłam w ręce, uśmiechając się. - Poczekam z tobą. - Zaproponowałam, wyciągając nogi przed siebie. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Westchnęłam,  siadając na ziemi za Ethanem i zaczęłam zaplatać mu warkoczyli. Spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie ruszaj się. - Pouczyłam go, odwracając jego głowę. Przez następne dziesięć minut nic specjalnego się nie działo. Nagle dziewczyna poruszła się i usiadła wyprostowana.
<Kelly? Ethan?>