wtorek, 27 stycznia 2015

Od Ethana Cd Melisa

Przez chwilę siedziałem jak na szpilkach czekając, aż ktoś wyjdzie z Wielkiego Domu. Gdy przez pięć minut nic się nie wydarzyło, nie mogłem wytrzymać i pobiegłem nad jezioro. Siedziałem tak przez chwilę, aż przyszła Melisa i ta dwójka. Córka Hermesa szybko do mnie podbiegła.
- I jak? - spytała.
- Nic nie wiem - odparłem smutno. - Miałem dosyć siedzenia tam, więc przyszedłem.
Dziewczyna westchnęła i usiadła obok mnie.
- Opowiecie nam w końcu co się stało? - spytał Max.
Westchnąłem smutno i opowiedziałem im to. I tak, prędzej czy później, by się dowiedzieli, więc nie miałem nic do stracenia.
- Serio walczyłeś z tyloma potworami? - spytała Emma i spojrzała znacząco na Melisę.
- Mnie tam nie było. Moglibyście spytać Jacka.
Max i Emma spojrzeli po sobie.
- Hej, czy ktoś mnie wołał? - rozległ się wesoły głos gdzieś z oddali.
- Jack! - zawołałem wysilając się na uśmiech. - Chodź, stary.
- Dzieci, jeśli nie wierzycie doświadczonemu półbogowi, to uwierzcie doświadczonemu satyrowi - pouczył ich Jack i zaśmiał się ciepło.
Spoważniał nagle.
- Co z Kelly? - spytał.
Wzruszyłem ramionami.
- Miałem dosyć siedzenia tam i... Myślenia o najgorszym.
Było mi ciężko. Naprawdę zaprzyjaźniłem się z Kelly. Jack również. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale ta głupia mantikora, wszystko zniszczyła. Jeśli Kel umrze,a mantikora się za jakiś czas odrodzi, znajdę ją. Znajdę i zabiję. I będę to robił w kółko. Dopóki starczy mi sił. Dopóki jedna z jakiś cholernych przepowiedni mnie nie zabije, albo nie zrobi tego jakiś potwór! A jeśli Kelly przeżyje... Mantikora nie zazna radości przez długi czas.
- Mam dosyć tego - powiedziałem nagle. - Mam dosyć tego cholernego życia! Tego, że nasi przyjaciele giną, a my stoimy i patrzymy na to i nic nie możemy poradzić! Mam dosyć, słyszycie?! Bycie półbogiem to dar, tak?! Też mi coś. Jeśli tak ma wyglądać moje życie to je zabierzcie i nie oddawajcie!
Po tym potoku słów, który sam mnie zaskoczył schowałem twarz w dłoniach. Zrobiło mi się okropnie. Prawie zacząłem płakać. Prawie.
- Nie mów tak, Ethan - rzekł satyr. - Wymyślimy coś, chłopie.
- Idź sobie z tą pomocą - warknąłem i wstałem. - Mam dość. Odchodzę.
I nie czekając na reakcję innych odbiegłem najszybciej, jak tylko umiałem.

<Melisa, Emma, Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz